Chrystadelfianie, Bracia w Chrystusie ( ang. Christadelphians) – mały odłam unitarianizmu. Chrystadelfianie (bracia i siostry w Chrystusie) to unitariańska denominacja chrześcijańska, założona w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku przez dr. Johna Thomasa. Wyznanie ma swoich członków i kościoły, nazywane eklezjami, na całym świecie [1]. For faster navigation, this Iframe is preloading the Wikiwand page for Stworzenie świata według Biblii. Connected to: {{:: Z Wikipedii, wolnej encyklopedii {{bottomLinkPreText}} {{bottomLinkText}} This page is based on a Wikipedia article written by contributors (read/edit). Text is available under the CC BY-SA license; additional terms may apply. Images, videos and audio are available under their respective licenses. Please click Add in the dialog above Please click Allow in the top-left corner, then click Install Now in the dialog Please click Open in the download dialog, then click Install Please click the "Downloads" icon in the Safari toolbar, open the first download in the list, then click Install {{::$

Świadkowie Jehowy: 3 184 0,11% muzułmanie: 2 727 0,09% zielonoświątkowcy: 1 852 0,06% baptyści: 1 336 0,04% judaizm: 1 229 0,04% Kościół „Słowo Wiary“ 995 0,03% Charyzmatyczny Kościół Ewangeliczny: 991 0,03% Adwentyści Dnia Siódmego: 920 0,03% grekokatolicy: 706 0,02% buddyści: 626 0,02% Kościół Chrystusa: 516 0,02%

Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:21 Baptyści mają rację. Ja na starość nie żałuję pasów, które w dzieciństwie dostałem Bez nich nie wiem co by ze mnie wyrosło! Xxxx Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:23 Klecho wy***aj,sam bij swoje dzieci bo pewnie je na boku masz Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:31 Moi sąsiedzi wychowują syna bezstresowo, bez klapsów. Rośnie mały terrorysta, wchodzi im na głowę a ma dopiero 10 lat. Nic dobrego z niego nie będzie. Jula Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:32 a co na temat karcenia dzieci sądzą Świadkowie Jehowy? BIDROŃ Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:36 Czy dzieci mogą bić rodziców? belfer Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:38 a czy Adwentyści Dnia Siódmego też karcą swoje pociechy klapsem? Jakie zachowania dzieci tolerują? Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:46 Nikt tak pięknie, z premedytacją i wyrachowaniem nie potrafi "odwracać kota ogonem", łgać, przeinaczać, zmyślać, przemilczać niewygodnie dla siebie fakty, jak lewacy. To prawdziwi mistrzowie manipulacji! Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:54 Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go karci. (Prz 13,24) Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:55 W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd. (Prz 22,15) Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:57 Jeśli przyjmiemy, że celem jest zbawienie, to każdy środek, zapobiegający zatraceniu przez grzech, jest właściwy. pastor Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 09:57 do Xxxx : cytat: Klecho wy***aj,sam bij swoje dzieci bo pewnie je na boku masz. Pastor z Ohio - autor książki - pewnie ma dzieci, a w każdym razie mieć je powinien nie koniecznie na boku - Bracie Xxxx. poszukajcie na yt Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 10:05 @belfer: "a czy Adwentyści Dnia Siódmego też karcą swoje pociechy klapsem? Jakie zachowania dzieci tolerują?" Niestety czasami robią dużo gorsze rzeczy - afera pedofilska w Australii. Oficjalnie zanim ktokolwiek ze wspólnoty zgłosi sprawę na policję musi odbyć rozmowę ze starszymi wspólnoty a potem przyprowadzić 2 świadków na potwierdzenie swojego oskarżenia. Czy ktoś w życiu codziennym (nie wspólnotowym) przyprowadził 2 świadków gwałtu? Gwałt przy dwóch świadkach? Dobre sobie. młody ojciec.... Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 10:37 ....czy mnie, osobie bezwyznaniowej, można każdego napotkanego Baptystę (lub innego wierzącego oszołoma) znokautować bezkarnie za to np. że uważam taki czyn za "sprowadzający" go na ścieżkę zbawienia? Jadwiga Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 10:40 Przykro mi, ale po raz kolejny przekonuję się, że osoby religijne (nie mylić z wierzącymi) - to skończeni idioci. ania Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 11:49 Karma powraca. Bijecie to miejcie świadomość, że na starość też będą wad lały. obserwator Użytkownik niezarejestrowany Napisano 24 lutego 2020 r. o 13:26 Bicie bez względu na wiek czy płeć jest przestępstwem bo do upominania mamy mowę zwłaszcza jeśli chcemy uchodzić za ludzi inteligentnych a nie jaskiniowców gdzie szturchanie było formą komunikacji. Ja Użytkownik niezarejestrowany Napisano 26 lutego 2020 r. o 08:08 Pewnie dostanę masę krytyki... Jestem przeciwny biciu ale moje dzieci dostały klapsa w jednym przypadku... Próba wkładania czegokolwiek do gniazdka. Był klaps i informacja, że następnym razem będzie bardziej bolało. Tylko jedno próbowało drugi raz. Większość Jamajczyków to protestanci. Do największych wyznań należą obecnie zielonoświątkowcy i adwentyści dnia siódmego. Tylko niewielka część Jamajczyków uczęszcza do kościoła anglikańskiego, który jako Kościół Anglii był jedynym oficjalnie uznanym kościołem na wyspie do 1870 roku. - Jest wiele osób, które przestają wierzyć w to, co głoszą świadkowie Jehowy, ale oficjalnie w dalszym ciągu do nich należą, bo boją się utraty kontaktu ze znajomymi, przyjaciółmi, a nawet rodziną - mówi nam Andrzej. Z byłym świadkiem Jehowy rozmawiamy o tym, jak wygląda życie codzienne członków wspólnoty. *To był jeden z najchętniej czytanych przez Was materiałów w 2020 r. Jakiś czas temu na Wykopie Andrzej zapowiedział, że wkrótce straci kontakt ze swoimi przyjaciółmi, a nawet członkami rodziny, którzy należą do świadków Jehowy. Jego post przeczytało ponad 200 tys. ludzi, co jest najlepszym dowodem na to, jak niewiele wiemy o tym, co dzieje się w tej zamkniętej społeczności. Andrzej opowiada nam nie tylko swoją historię, ale mówi też o tym, dlaczego Świadkowie nie obchodzą urodzin, nie godzą się na transfuzję krwi i tłumaczy o co chodzi z końcem świata, który według Świadków miał już nadejść wielokrotnie. Krzysztof Tragarz: Twojego posta na Wykopie przeczytało ponad 200 tys. ludzi. Spodziewałeś się tylu reakcji? Andrzej: To było ogromne zaskoczenie. Zdawałem sobie sprawę, z tego jak wielką siłę może mieć Wykop, ale nie spodziewałem się, że akurat moja historia spotka się z tak dużym zainteresowaniem. Wszystko zaczęło się od publikacji zdjęcia biblioteczki, na której znajduje się „zakazana książka”. Wrzuciłeś post na Facebooka, a w konsekwencji zostałeś usunięty ze społeczności świadków Jehowy? Post na Facebooku nie dotyczył konkretnej książki, a całej biblioteczki, gdzie znajdują się zarówno moje książki, jak i książki mojej żony. Miał to być żart z okazji Dnia Książki, w którym pytałem swoich znajomych czy odgadną, która półka należy do mnie, a która do żony. Na mojej znajdowało się kilka tytułów i jednym z nich był właśnie „Kryzys sumienia” autorstwa Raymonda Franza, który w przeszłości należał do tzw. ciała kierowniczego świadków Jehowy. Był jedną z osób, która sprawowała nadzór nad całą działalnością Świadków. Jednak zdjęcie i fakt, że nie zgodziłem się na jego usunięcie było tak naprawdę jednym z kilku powodów, za które zostałem wykluczony ze społeczności. Zdjęcie biblioteczki z "zakazaną książką" Foto: Materiały prasowe O innych powodach zaraz porozmawiamy, ale najpierw chciałbym rozwiać pewną wątpliwość - na oficjalnej stronie świadków Jehowy przeczytałem, że nie istnieje coś takiego jak „zakazana książka”. To prawda, że na oficjalnej stronie nie znajdziesz ani słowa o "zakazanych książkach", ale z drugiej strony nie ma tam również nic o tym, że świadkowie Jehowy nie mogą mieć kontaktu z osobami, które świadkami Jehowy już nie są. Jeżeli ktoś przestaje być świadkiem Jehowy to pozostali członkowie społeczności muszą całkowicie zerwać kontakty z taką osobą: nie można jej zapraszać do domu, spotykać się z nią, a nawet rozmawiać. Czytając więc książkę napisaną przez autora, który był świadkiem Jehowy w pewien sposób zapraszamy go do domu - tego robić nie można. Nie ma o tym słowa na stronie, ale proszę mi wierzyć, że takich przemilczanych „ale” jest dużo więcej. Na początku myślałem, że chodzi o treść. O to, jakie tematy ta książka porusza. To nie miało znaczenia. Na tej samej półce miałem książkę pt. „Bóg urojony”, która według mnie zawiera dużo bardziej kontrowersyjne treści niż „Kryzys sumienia”, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Prawda jest taka, że gdyby książka „Kryzys sumienia” o niezmienionej treści została napisana przez osobę, która nigdy wcześniej nie była świadkiem Jehowy to nie byłoby żadnego problemu. „Jutro stracę kontakt z częścią rodziny, przyjaciół, znajomych” - tak zatytułowałeś swoją historię. Od momentu jej publikacji minął ponad tydzień, czy twoje obawy się potwierdziły? Można powiedzieć, że tak, ale ja od dłuższego czasu przygotowywałem się na ten krok i byłem tego świadomy. Przez ostatnie lata - poprzedzające moment, kiedy zostałem wykluczony - zdążyłem już nawiązać znajomości z osobami, które świadkami Jehowy nie są, a więc pod względem kontaktów z ludźmi aż tak mocno nie ucierpiałem. Ale jeśli chodzi o rodzinę, to wiem, że prędzej czy później to odczuję. Tłumaczysz, że przygotowywałeś się do tego od lat. Czy w takim razie publikacja zdjęcia biblioteczki miała stanowić pretekst do wyrzucenia cię ze wspólnoty? Nie myślałem wtedy w ten sposób, ale mam świadomość, że życie jakie zaczynam prowadzić prędzej czy później do tego doprowadzi. Jednym z powodów mojego wykluczenia było np. to, że od kilku lat organizuję swoim dzieciom urodziny i biorę udział w wyborach, czego świadkom Jehowy nie wolno robić. Oficjalnie nie mówi się o tym, że może to skutkować wyrzuceniem ze wspólnoty, ale jest to wbrew ogólnie przyjętym zasadom. W pewnym momencie życia, po prostu przestałem się do tych zasad stosować i finał mógł być tylko jeden. Wierzenia, zakazy i nakazy. O co chodzi świadkom Jehowy? Jak wyglądały twoje początki w świecie świadków Jehowy? Sam wybrałeś tę religię? Urodziłem się w domu, w którym zarówno tata jak i mama byli świadkami Jehowy, i byli bardzo mocno zaangażowani w działalność religijną. Gdy byłem mały rodzice codziennie czytali mi religijne książki. Brałem udział we wszystkich spotkaniach religijnych, szybko zostałem głosicielem, a jako kilkunastolatek przyjąłem chrzest. Ponieważ w naszym domu często gościły osoby, które były bardzo zaangażowane w działalność świadków Jehowy, będąc wychowany w takim duchu też chciałem, aby moje życie tak wyglądało. Zacząłem robić coraz więcej w organizacji, dlatego zostałem Pionierem Stałym, skończyłem Kurs Usługiwania i pomagałem w działalności kilku zborów jako starszy. Pomagałem innym ponieważ głęboko wierzyłem, że niedługo nadejdzie koniec świata. Według Świadków w Armagedonie mają zginąć wszyscy ludzie, którzy nie są świadkami Jehowy. Mówisz o nadchodzącym Armagedonie, ale przygotowując się do wywiadu, przeczytałem, że ten miał odbyć się już wielokrotnie. To prawda, że Świadkowie już kilka razy wyznaczali daty końca świata. Był rok 1914 i wtedy można powiedzieć, że "im się udało", bo przyszła I wojna światowa, i choć świat się nie skończył, to Świadkowie wykorzystali to wydarzenie do poparcia swoich kolejnych tez. Później mówiło się o roku 1975, ale nigdzie nie zostało to oficjalnie zapisane. To co zostało zapisane to to, że przepowiednia o końcu świata wypełni się na pewno do końca lat 70. i ludzie w to uwierzyli. Do tego stopnia, że zaczęli nawet sprzedawać swoje dobytki. Nawet moja mama była przekonana i bardzo mocno wierzyła w to, że nie uda jej się zdać matury, bo do tego czasu świat przestanie istnieć. Jak wspominasz dzieciństwo? Ja absolutnie nie uważam, żeby okres mojego dzieciństwa był w jakikolwiek sposób straszny czy zmarnowany, bo są elementy, które wydawały mi się naprawdę fajne. Potrafiłem korzystać z życia w tej organizacji w sposób „stosownie rozrywkowy”. Pamiętam na przykład dwutygodniowe obozy z rówieśnikami, które wspominam naprawdę bardzo dobrze. W dzień głosiliśmy - czyli rozmawialiśmy z ludźmi o Bogu i Biblii - ale podczas czasu wolnego naprawdę dobrze się bawiłem. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że świadkowie Jehowy to bardzo miłe i sympatyczne osoby, dlatego czas mojej młodości uważam za fajnie spędzony. Dużo mówi się o licznych zakazach, nakazach i wyrzeczeniach, które stanowią nieodłączną część życia świadków Jehowy. Jeśli chodzi o same zasady biblijne to w wielu kwestiach są one bardzo dobre: z szacunkiem trzeba traktować innych, postępować w sposób uczciwy i moralny. Problem polega na tym, że świadkowie Jehowy są też uczeni całkowitego zaangażowania. W przeszłości cały swój wolny czas poświęcałem religii. W pewnym momencie sprawowałem funkcję tzw. Pioniera Stałego, który 70 godzin miesięcznie musi poświęcić na rozmowy z ludźmi o religii. Do tego dochodziło jeszcze codzienne czytanie Biblii, zebrania, które w tamtym czasie odbywały się trzy razy w tygodniu - trudno mi było w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie, a jeszcze trzeba przecież chodzić do szkoły czy pracy. Jak rodzice tłumaczyli ci, że nie możesz obchodzić urodzin? Od początku nie do końca zgadzałem się z pewnymi zasadami i wiele razy dyskutowałem z rodzicami na temat urodzin. Mówiłem, że mi się to nie podoba. świadkowie Jehowy nie obchodzą ich, gdyż uważają że jest to zwyczaj pogański. Argumentują to powołując się na Biblię, w której jest mowa tylko o dwóch przypadkach urodzin; egipskiego faraona i Heroda Antypasa. Obaj urządzili z tej okazji wystawną ucztę, podczas której wydali wyrok śmierci. Pierwszy rozkazał ściąć głowę przełożonemu piekarzy, a drugi — Janowi Chrzcicielowi, czyli innymi słowy przy okazji urodzin dochodziło do przerażających rzeczy. Takie argumenty do mnie nie przemawiały, jednak nie przeszkadzało mi to nadal wierzyć. Wspominałeś też o manipulacyjnych metodach, jakim poddawani są świadkowie Jehowy. To brzmi przerażająco, ale będąc świadkiem Jehowy do czasu studiów z wielu rzeczy nie zdawałem sobie sprawy. Dopiero kiedy rozpocząłem edukację, dostrzegłem manipulacyjne metody, którymi posługują się Świadkowie. Jedną z nich jest, fakt, że świadkowie Jehowy starają się całkowicie zerwać kontakty z ludźmi z poza tej społeczności i zamykają się tylko w swoim własnym towarzystwie. To jest problem, bo jeśli w pewnym momencie zdecydujesz, że nie chcesz już być dłużej świadkiem Jehowy i chcesz wyjść z tej społeczności, to nie masz się do kogo odezwać. To co mnie bardzo mocno uderzyło to, kiedy podczas jednego z Kongresów, czyli dużego spotkania świadków Jehowy, które odbywa się kilka razy w roku, puszczony był instruktażowy filmik pokazujący nam jak traktować osoby, które przestały być świadkami Jehowy. Na filmie córka, która została wcześniej wykluczona ze społeczności Świadków, dzwoni do swojej matki, a ta patrzy na telefon i odrzuca połączenie. Tłumaczono nam, że tak należy postępować. Takie filmiki pełne ostrych przekazów są wyświetlane nawet małym dzieciom i powodują olbrzymie spustoszenie w psychice. Pamiętam też, jak w pewnym momencie, gdy byłem starszym zboru, przeczytałem wytyczne mówiące o tym, że wyższe wykształcenie jest bardzo niewskazane i że powinniśmy odwiedzać rodziców dzieci planujących dalszą edukację i przekonywać ich, że nie powinni na to pozwalać. Ja od samego początku uważałem, że skoro jesteśmy religią prawdziwą, to nie powinniśmy się bać edukacji i poznawania świata. Na oficjalnej stronie świadków Jehowy wyraźnie jest napisane, że każdy świadek Jehowy może wyjść ze społeczności bez żadnych konsekwencji. Oczywiście, że każdy może zdecydować się na taki krok, ale w tym samym momencie traci kontakt z pozostałymi Świadkami. Do tego stopnia, że jeśli jakiś świadek Jehowy przyjdzie na przykład na obiad do osoby, która zdecydowała się opuścić społeczność, to taką osobę również może czekać wykluczenie. Praktycznie to wygląda tak, że jest wiele osób, które przestają wierzyć w to, co głoszą świadkowie Jehowy, ale oficjalnie w dalszym ciągu do nich należą, bo boją się utraty kontaktu ze znajomymi, przyjaciółmi, a nawet rodziną. Czego jeszcze nie wolno robić świadkom Jehowy? Jeżeli chodzi o zakazy mówiące o tym co wolno, a czego nie wolno, moglibyśmy podzielić je na rzeczy, które nie są wskazane, ale nie grozi za nie wykluczenie ze społeczności, jak np. pobieranie się z innymi świadkami Jehowy. Generalnie jest tak, że Świadek powinien pobierać się tylko z innymi Świadkami, ale jak ktoś tego nie zrobi, to nie ma mowy o tym, aby zostać wykluczonym. Z kolei jeśli chodzi o kwestie, które podlegają wykluczeniu to jest nią np. tzw. „niemoralność”, czyli np. zdrada partnera albo mieszkanie z kimś przed ślubem, bo świadkowie Jehowy mogą ze sobą zamieszkać tylko po ślubie. Jest jeszcze temat transfuzji krwi, na którą świadkowie Jehowy całkowicie się nie zgadzają. Jeżeli ktoś by się jej poddał, to nie tyle co zostałby wykluczony, ale podczas jednego z zebrań starsi ogłosiliby, że taka osoba nie jest już świadkiem Jehowy i sama odłączyła się ze społeczności Jak tłumaczony jest temat zakazu transfuzji krwi? Jest to wynik dosłownej interpretacji wersetu Biblii: „powstrzymajcie się od krwi”. Świadkowie tłumaczą go dosłownie i powstrzymywanie się od krwi oznacza również powstrzymywanie się od jej spożywania. Co więcej, jeszcze 50 lat temu świadkowie Jehowy zabraniali również przeszczepu organów, co w tamtych czasach również groziło wykluczeniem ze społeczności. Uważano wtedy, że przeszczep narządów jest równoznaczny z kanibalizmem. W pewnym momencie przyszło jednak tzw. „jaśniejsze światło” - u świadków Jehowy oznacza to zmianę zrozumienia danej kwestii - po pewnym czasie świadkowie Jehowy stwierdzili, że w przeszczepach nie ma jednak nic złego. Dostrzegam kilka kwestii, które pokazują niespójności wierzeń: nieudany Armagedon, możliwość zmiany poglądów na dany temat. Fakt, że Armagedon się nie sprawdził absolutnie nie przeszkadza Świadkom wierzyć, że ten koniec niedługo nadejdzie. Wydaje mi się, że głęboka wiara i brak zwątpienia wynika z tego, że świadkowie Jehowy mają bardzo dużo obiecane: wierzą w to, że niedługo cały świat zostanie zniszczony, ale ich to nie dotyczy, bo obiecane jest im, życie na pięknej ziemi. Pamiętam, jak rodzice opowiadali mi, że w tym świecie po Armagedonie będę mógł np. bawić się z lwem i wkładać rękę do gniazda żmii, a ona nic złego mi nie zrobi. Z kolei osobom starszym mówi się, że w raju nastąpi zmartwychwstanie w związku z czym będą oni mogli spotkać się z osobami zmarłymi, za którymi wciąż tęsknią. Członkowie społeczności bardzo mocno w to wierzą i większość z nich uważa, że zakazy czy nakazy to mała cena, jaką trzeba zapłacić za świat, który ma nadejść po Armagedonie. W kwestii elastyczności poglądów na dany temat, najgorsze jest to, że za każdym razem kiedy wprowadzane są jakieś zmiany to wszyscy się z nimi zgadzają i nie zadają pytań. Pamiętam, jak sam uczyłem innych, że ludzie, który żyli w roku 1914 na pewno zobaczą koniec świata i kiedy tych ludzi zaczynało brakować, to zmieniono wierzenie na to, że tak naprawdę to nie chodzi o pokolenie roku 1914, ale o dwa pokolenia, które się zazębiają. Wydaje mi się, że chyba żaden ze świadków Jehowy tego nie rozumie. Żyjemy w czasach internetu, a ten z kolei daje ogromny dostęp do informacji. Wystarczy wejść na YouTube, żeby przekonać się, że wierzenia Świadków są pełnie nieprawidłowości. To prawda, że powstanie internetu sprawiło, że społeczność świadków Jehowy nieco się skurczyła, ale Świadkowie od zawsze demonizują wszystko, co dla nich obce. Na kongresach mówi się o tym, że jak widzimy jakiś film i wypowiada się w nim ktoś, kto już nie jest świadkiem Jehowy, to najlepiej od razu wyłączyć telewizor, bo to szatan stara się odwieźć nas od Boga. To sygnał, że koniec jest już blisko, bo w okresie końca ataki szatana miały być nasilone. W związku z tym wiele osób boi się np. oglądać telewizję czy zaglądać do internetu. Jakie jest podejście świadków Jehowy do takich kwestii jak np. społeczności LGBTQ? Kolor skóry nie ma dla nich żadnego znaczenia, ale jeśli chodzi o społeczności LGBTQ to świadkowie Jehowy stosują się do Biblii. Ich zdanie w tej kwestii jest dość zdecydowane: osoby, które są homoseksualistami zostaną zniszczone w Armagedonie. Jeśli któryś ze Świadków byłby homoseksualistą i inni by się o tym dowiedzieli, to natychmiast zostałby wykluczony ze społeczności. Co w takim razie przelało czarę goryczy? Te wszystkie rzeczy, jak choćby kwestia obchodzenia urodzin, mimo, że się z nią nie zgadzałem to nie miało żadnego wpływu na to, że przestałem wierzyć. Tłumaczyłem sobie, że akurat w tej kwestii Świadkowie mogą się mylić, ale nie miałem wątpliwości, że mimo utrudnień, jest to religia prawdziwa. Podobnie zresztą jak obowiązek głoszenia słowa Bożego - mało który człowiek lubi chodzić po domach innych ludzi, którzy często wyzywają. Ja robiłem to, bo zwyczajnie sprawiało mi to radość. Była to dla mnie okazja, aby mówić o Bogu i nie widziałem w tym nic złego. Moje wątpliwości zaczęły się tak naprawdę w momencie, kiedy zdecydowałem, że pójdę na studia. Zacząłem z szerszej perspektywy patrzeć na niektóre tematy. Duża była w tym również zasługa moich kolegów i wychowawców, którzy nie byli świadkami Jehowy i pokazali mi, że życie nie jest czarno-białe. Sporo rzeczy przestało mi się zgadać: Świadkowie Jehowy nie wierzą w ewolucję, wierzą, że człowiek został stworzony przez Boga i było to dokładnie 6 tys. lat temu, a ja z kolei miałem okazję podróżować i czytać książki, w których było napisane zupełnie co innego. W miarę poznawania świata wiele rzeczy zwyczajnie przestało mi się zgadzać. Pamiętasz moment, w którym postanowiłeś, że nie chcesz już należeć do świadków Jehowy? Najmocniejszym uderzeniem w moją wiarę była kwestia pedofilii wśród świadków Jehowy, a konkretnie sprawa z Australii, gdzie w ciągu 60 lat odnotowano ponad tysiąc przypadków pedofilii, a żaden z nich nigdy nie został zgłoszony na policję. W tym momencie wiedziałem już, że to kwestia procedur, które mówią o tym, że od sądów trzeba trzymać się z daleka, bo wszystkie kwestie rozstrzygnie Jehowa. Do dziś pamiętam też sprawę gwałtu małej dziewczynki. Dwóch starszych - jeden budowlaniec, drugi rolnik - miało przeprowadzić z nią rozmowę na temat tego, że została wykorzystana seksualnie. Zadawali pytania typu czy podczas gwałtu odczuwała przyjemność. Dla mnie to było coś nie do pomyślenia i w tamtym momencie całkowicie runął mój świat. Tłumaczyłem sobie, że gdyby to faktycznie była organizacja boża, to Bóg nigdy nie pozwoliłby, aby coś takiego miało miejsce. Przeczytałem też, że w sprawach o gwałt potrzeba dwóch świadków. Wyobrażasz sobie, że jest dwóch świadków na wykorzystanie seksualne dziecka? Zdarzało się, że osoba, która przez lata dopuszczała się gwałtu na dziecku była bezkarna - niby wszyscy o tym wiedzieli, ale nie było dwóch naocznych świadków i sprawca nie ponosił żadnych konsekwencji. Co sprawia, że świadków Jehowy często nazywa się sektą? W Polsce świadkowie Jehowy są zarejestrowanym związkiem wyznaniowym. Ale moim zdaniem posługują się metodami, które mogą być kojarzone z sektą: ograniczanie kontaktów ze światem zewnętrznym, zniechęcanie do wyższego wykształcenia, która jest też metodą rozpoznawczą grup destrukcyjnych stosujących kontrolę umysłu, ciągły kontakt z religią... Nie należysz już do świadków Jehowy i zastanawia mnie, która z kwestii z perspektywy czasu wydaje ci się być teraz największym absurdem. Tego jest naprawdę całe mnóstwo, choćby wspomniana już wcześniej kwestia ewolucji, która wśród społeczności świadków Jehowy całkowicie pomija dowody naukowe. Kolejna sprawa to chronologia i obliczanie dat, które w tym momencie są dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Wielu świadków Jehowy nie zdaje sobie sprawy z tego, że rok 1914 został wyliczony na podstawie piramid w Egipcie, a konkretniej na podstawie długości korytarzy, które się w nich znajdują, Nie trzeba być filozofem, żeby dostrzec jak niedorzeczne są to wierzenia. Czujesz żal do rodziców? Na pewnym etapie życia byłem zły na rodziców, ale to już mi trochę minęło. Z czasem zrozumiałem, że jest to tak wielka manipulacja, że moi rodzice już nigdy z tego nie wyjdą. Pamiętam, jak kiedyś zapytałem mamę o to, czy gdybym uległ wypadkowi i potrzebował krwi to zgodziłaby się na transfuzję. Ona zapłakana powiedziała mi, że nie dałaby na to zgody. I to jasne, że rodzicom zależy na życiu dziecka, ale moi rodzice wierzą, że poprzez odmowę, tak naprawdę uratowaliby mi życie. To pokazuje, że poziom manipulacji bardzo często przeczy zdrowemu osiedle, gdzie za mieszkanie zapłacisz 50 tys. zł Zobacz też: Odwiedziliśmy osiedle, gdzie za mieszkanie zapłacisz 50 tys. zł Adwentyści Dnia Siódmego i Świadkowie Jehowy (jeszcze jako badacze Pisma Świętego) korzystali początkowo z tych samych źródeł. Na tych źródłach kształtowały się ich nauki. Jedni i drudzy korzystali ze spuścizny badaczy adwentowych, przede wszystkim W. Millera i G. Storrsa. - Może powiesz kilka słów o sobie. -Mam 23 lata, właśnie ukończyłam studia, cztery lata byłam świadkiem Jehowy, od pewnego czasu jestem w jednym z ruchów katolickich w Białymstoku. - Pochodzisz z rodziny katolickiej, rodzice są katolikami... -Tak, mam też zdecydowanie religijnych dziadków. Babcia wiele nam opowiadała i na podstawie wydarzeń z jej życia mogliśmy dostrzec jej żywą wiarę, odczytywać znaki ingerencji Boga w jej życie. To właśnie babcia uczyła mnie Boga. Rodzice jakby dziadkom pozostawili sprawę wychowania religijnego dzieci. - I któregoś dnia spotkałaś Świadków Jehowy? -Najpierw przychodzili kilka razy do naszego domu. Wtedy cały ciężar rozmowy spoczywał na babci. Oczywiście nie replikowała cytatami z Pisma Św. Po prostu mówiła o przywiązaniu do katolickiej tradycji, o swych przeżyciach, w których znajdowała życiowe potwierdzenie prawdziwości wiary. My, dzieci, nie włączaliśmy się do rozmowy. Intrygowało mnie ich pismo Przebudźcie się, przyciągające ilustracjami i prostymi artykułami. Dość sprytnie i przystępnie redagowane. Te wizyty sprowokowały mnie do czytania Pisma Świętego. Potem uczyłam się w szkole średniej w odległym mieście wojewódzkim. Odczuwałam już potrzeby duchowe, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Lekcje religii nie zachęcały do dyskusji. W dodatku, jako osoba dość zamknięta, nie potrafiłam dyskutować w szerszym gronie. W klasie maturalnej, jeszcze przed Nowym Rokiem, do drzwi mojej stancji zastukali Świadkowie Jehowy. Zaimponowali mi swobodnym wysnuwaniem wniosków w oparciu o biblijne cytaty. Sama nie potrafiłam dotąd powiązać różnych wątków. Umówiliśmy się na następne spotkanie, a potem na kolejne. Rozmowy były miłe, bo przychodzili młodzi ludzie, którzy, jak twierdzili, także „poszukiwali prawdy”. Dyskusje prowadziliśmy według ich książki Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi. Prosty układ tematów z odnośnikami do Pisma. Raz, potem dwa razy w tygodniu - i tak do wakacji. - A jak reagowano w domu na wieści o tych spotkaniach? -Niestety uważano, że jest to niegroźne i przejściowe. Zresztą, wzorowałam się właśnie na domu rodzinnym, gdzie rozmawiano z nimi. - Jak w tym czasie wyglądały twoje praktyki religijne? -Jeszcze kilka miesięcy chodziłam do Kościoła i przystępowałam do sakramentów. Jednak potem stałam się bardziej radykalna. Na spotkaniach przekonano mnie, że Msza święta nie znajduje podstaw w Biblii, że nie mają uzasadnienia sakramenty, kult obrazów itd, a nauka Kościoła bezzasadnie opiera się na tradycji. Autorytet Kościoła został w moich oczach skutecznie podważony. Doszliśmy do wniosku, że należy głosić Dobrą Nowinę i świadczyć. Wiele nie było trzeba. Byłam wówczas w okresie młodzieńczego zbuntowania. Sądziłam, że wielu ludzi chodzi do Kościoła, aby pokazać nową garderobę lub „zaliczyć” obecność na Mszy św. Nie dostrzegałam wzorców żywej wiary, a ruchów kościelnych jeszcze nie znałam. Hierarchia Kościoła była umiejętnie przez moich rozmówców oczerniana. W Kościele przestawałam dostrzegać duchowość, a jedynie instytucję, czy wręcz jakąś machinę. To było straszne - odrzucałam przecież to, czego na dobre nie znałam. Byłam jednak bardzo zagubiona. - A oni sami przychodzą do ciebie, są sympatyczni, chcą ci pomóc odnaleźć prawdę, to miłe... -Cudowne. Na każde pytanie otrzymujesz odpowiedź, jeśli nie dzisiaj, to za tydzień. Wątpliwości szybko są rozwiewane. Rodzą się koleżeńskie więzi; nowe środowisko, przyciągające emocjonalnie, akceptujące. Wszystko dokonuje się błyskawicznie, bo czas wypełnia praca nad podawanymi tekstami. Wkrótce przestaje działać krytyczne myślenie. Na początek chcesz tylko posłuchać, a nie wiadomo kiedy masz za sobą kilkadziesiąt spotkań. Już po kilku miesiącach zaczynasz całkowicie żyć światem Świadków Jehowy. - A co w tym czasie działo się w domu? -W głębi duszy oczekiwałam pomocy, zrozumienia, ale zamiast spokojnej rozmowy rozpętało się piekło. Spodziewałam się niezaakceptowania i od pierwszych rozmów ze Świadkami Jehowy byłam na to przygotowywana i choć ta reakcja mnie nie zdziwiła, to jednak bardzo zabolała, zraniła. To, z czym dotąd kojarzyła mi się rodzina, zaczęło rozsypywać się w gruzy. Dla dobra rodziny postanowiłam zrezygnować ze „studiów biblijnych” ze Świadkami Jehowy; poszłam też do spowiedzi. Nie dla „świętego spokoju”, lecz czując, że jednak tak trzeba. Jeszcze się we mnie wszystko mieszało. Niestety miałam pewnie nadmierne oczekiwania wobec księdza, a on zbagatelizował sprawę. Może sądził, że skoro się spowiadam, to rzecz jest niegroźna? Może ja nie potrafiłam dostatecznie wyrazić tego, jak wielki to problem dla mnie? Dobry skądinąd ksiądz wypowiedział się krytycznie o Świadkach Jehowy i polecił mi czytać prasę katolicką. Ja nie zwróciłam się po spowiedzi o dodatkową rozmowę, ani ksiądz mi jej nie zaproponował. Moja sytuacja w okolicy była powszechną tajemnicą. Z powodu domowego konfliktu chciałam zawiesić spotkania ze Świadkami Jehowy, ale przyjęłam ich sugestię, aby spotykać się w tajemnicy. Studium więc trwało. - Czy Świadków Jehowy przybywa? -Tak. Widać to po liczbie tzw. pionierów w zborze czyli osób, które określoną liczbę czasu przeznaczają na „służbę publiczną”, na rozmowy z ludźmi. Przeważnie są to ludzie młodzi - oni są motorami i głównie oni rekrutują nowe osoby. To wymaga dużej pracy i poświęcenia. Powszechne opinie głoszą, że robią to dla zysku, ale ja się z tym nie spotkałam. - Jak działa pionier? -Pionier podejmuje zobowiązania miesięczne, wypełnia kwestionariusz wpisując, ile godzin zobowiązuje się spełnić w służbie; np. 60 godzin (pionier pomocniczy) lub 90 (pionier stały). Ci, którzy spędzają ok. 120 godzin, otrzymują z Towarzystwa Strażnica zasiłek, bo faktycznie nie wykonują już wtedy pracy zawodowej. Na koniec miesiąca zdaje się sprawozdanie podając liczbę rozpowszechnionych czasopism, książek, odwiedzonych ludzi i czas jaki temu został poświęcony. Jeśli ktoś prowadzi z osobami tzw. studium biblijne, powinien przekazać dane tych osób, wskazać publikacje i materiały, jakie analizowano. Każdy ma przydzielony na jakiś czas teren cząstkowy np. dwa bloki i prowadzi dla siebie notatki na temat mieszkańców, np. o tym, co interesuje danego rozmówcę, co go niepokoi itp., by w następnym spotkaniu do tego nawiązać. - Kiedy zaczęłaś uczęszczać do zboru? -Najpierw trwało u mnie na stancji tzw. studium biblijne prowadzone przez młodą dziewczynę i zmieniające się osoby towarzyszące. Pewnego dnia postanowiłam pójść na zebranie całego zboru, to była już konsekwencja wybierania tej drogi. -Czy jest jakaś forma oficjalnego, może uroczystego, przyjęcia do zboru? -Po jakimś czasie na zebraniu zboru zwyczajnie ogłasza się, że ktoś jest głosicielem i udaje się na określony teren. Naturalnie, ja także wyruszałam. Z natury jestem bardzo nieśmiała, byłam jednak przekonana, że Bóg oczekuje tego ode mnie. Gdy odmawiano rozmowy, utwierdzałam się w przekonaniu, że ludzie ci nie mają argumentów. - I co robiłaś dalej? -Zdałam na studia i w nowym miejscu zgłosiłam się w zborze do „starszych”. Zwykle do nowego zboru przesyłana jest też karta głosiciela. Mojej jeszcze nie było, bo ledwie zaczęłam głosić. Musiałam tu poznać dwie publikacje. Po przeszło roku przyjęłam chrzest w zborze i odtąd byłam ordynowanym Świadkiem Jehowy. - Jak wygląda ceremonia chrztu? -Na kongresie letnim lub wiosennym, na wynajętym zwykle basenie, w stroju kąpielowym i przez całkowite zanurzenie. Ze mną chrzczono kilkadziesiąt osób. - To nabór jest spory... -Działalność jest prężna. Co jakiś czas zbory dzielą się, gdyż są zbyt duże. Normalnie zbór liczy 70-100 osób. Kilka zborów ma wspólną „Salę Królestwa”. Nie używa się innych określeń typu dom modlitwy, czy kościół. - Ile osób może odwiedzić w miesiącu średnio aktywny głosiciel? -Jeśli rozmowa średnio trwa godzinę, a poświęca się 60-90 godzin w miesiącu, to rachunek jest prosty. Oczywiście puka się niemal do każdego, wychodząc z założenia, że każdy potrzebuje tego orędzia. - Odwiedzający nasze domy Świadkowie Jehowy starają się być bardzo mili, czy to wynika z jakiegoś przeszkolenia? -Przede wszystkim w zborze zwraca się uwagę, aby całym sobą potwierdzać wyznawaną naukę. I swoiście to pojmują. Wszyscy starają się być grzeczni, mili, porządnie się ubierać, bo to zwraca uwagę i jest skuteczne. Są też zebrania, na których uczą się techniki konwersacji, znaczenia gestów, odpowiadania na najczęściej spotykane zarzuty. Oprócz tego są zwyczajne niedzielne spotkania w zborze, gdy analizuje się wybrany artykuł ze Strażnicy i są godzinne zebrania w tygodniu małych grup przerabiających wyznaczone publikacje. - Kiedy zaczęłaś mieć wątpliwości? -Właściwie od początku się pojawiały. Irytowały mnie niektóre artykuły w Strażnicy. Jest to podstawowe pismo tego wyznania; ma formować, wychowywać itd. Przebudźcie się pełni jedynie rolę „zaciekawiacza”. Otóż pewne argumenty nie przekonywały mnie, były zbyt naciągane. W tekstach raził natłok biblijnych cytatów, nie zawsze pasujących do tematu lub twierdzenia. Czasem myślałam, że po prostu nie rozumiem. Postanowiłam kogoś wypytać, ale to się odwlekało. Miałam mieszane uczucia, gdy krytykowano Kościół katolicki. Posługiwano się ogólnymi opiniami i dość nachalnie. Np. czytałam krytykę celibatu kapłanów w Kościele. Cytaty dobierano jednostronnie, przemilczając te o bezżenności dla Królestwa Niebieskiego. A przecież wśród Świadków Jehowy są pionierzy, którzy także się nie żenią, aby w pełni poświęcić się głoszeniu, lecz o tym pisano już w innym kontekście i jako rzeczy chwalebnej. Taka agresywna krytyka Kościoła odpowiada tym, którzy są w konflikcie z Kościołem i głoszonymi przez niego zasadami. Raziło mnie też, jak wszystko starano się bezwzględnie wyjaśnić, od początku do końca, jak małym dzieciom, jakby nieuprawnione były żadne wątpliwości. - Czy wątpliwości się nasilały? -Po dwóch, trzech latach zastrzeżeń i wahań przybywało. Zaczęłam delikatnie rozmawiać o tym z innymi. Czułam, że uprawiam jakąś partyzantkę; na przykład już nie stroniłam od wydawnictw katolickich. Czytałam Niedzielę, W drodze, Miłujcie się... Szukałam różnych opinii. Dostałam Pismo Święte przeczy nauce Świadków Jehowy i Strzeżcie się fałszywych proroków, ale te książki nie trafiały do mnie. Nie wszystkich Świadków Jehowy można posądzać o złą wolę, przede wszystkim nie można ich obrażać, zaczynać dyskusji od napaści. Jeśli wyczuwałam ton agresywny, odkładałam lekturę. Są to książki raczej dla katolików. Szczęśliwie napotkałam dwie osoby, które pomogły mi wiele rzeczy zrozumieć. Otrzymałam nowy Katechizm Kościoła Katolickiego. To była cudowna lektura, wspaniale opracowane tematy z odnośnikami do Pisma. Do tego Sakramentologia biblijna biskupa Romaniuka, także duże KUL-owskie dzieło Jezus Chrystus - historia i tajemnica i inne. Szybko uświadomiłam sobie, że wiedza Kościoła jest bardzo głęboka i godna podziwu. Tymczasem nas zapewniano, iż w Kościele wszystkie prawdy są przyjmowane wyłącznie na wiarę, bez rozumowej refleksji. Coraz bardziej uświadamiałam sobie, że to, co podają Świadkowie Jehowy, jest wyłącznie kwestią ślepej wiary. Zaczęłam porównywać Biblię Tysiąclecia z Przekładem Nowego Świata i znalazłam wersety, w których imię Jezus zamieniono na Jehowa, przesunięto znaki interpunkcyjne itp. - Czy byłaś osamotniona z tymi wątpliwościami w swej grupie? -Spotykałam się z podobnymi reakcjami u innych, ale raczej każdy się konspirował. To wynikało z jakiegoś mechanizmu psychologicznego. Zdarzały się różne reakcje, np. znajomą zachwyciła lektura książki de Mello, którą dostała od kogoś na zasadzie: my weźmiemy wasze Przebudźcie się, jeśli wy weźmiecie coś od nas. Gdy dowiedziała się jednak, że autor jest katolikiem, odrzuciła ją, jakby trzymała w ręku węża. Inna przyznała mi się kiedyś, iż przeczytała protestancką książkę o Świadkach i odtąd jej wątpliwości się nasilają. Na przykład Świadkowie Jehowy wyznaczali kilka razy koniec świata. Strażnica starała się to tłumaczyć, jednak doza nieufności pozostała - także, co do nieomylności w innych sprawach. Jeśli nauka jest prawdziwa i Boża, to nie powinny mieć miejsca takie błędy, a jeśli jest ludzka i omylna, to traci swój sens. Jednak Świadkowie wystrzegają się tego, co może zachwiać ich wiarą. - Wspomniałaś, że w poszukiwaniach bardzo ważne były rozmowy... -Teraz wiem, że mój powrót wcale nie był moją zasługą, że Bóg mnie prowadził, także posłużył się osobami, które postawił na mej drodze. W rozmowach z nimi uderzała mnie ich pokora, czego nie odczułam wśród Świadków. Tam była wyłączność na zbawienie, pycha. Uważano, że nie można kogoś kochać, bo robił to lub tamto. Mój pierwszy katolicki rozmówca opowiadał o swej wierze, dawał świadectwa, które przypominały mi żywą wiarę mojej babci, zawierzenie Bogu w trudach życia. Inny, z którym omawiałam konkretne zagadnienia, studiował teologię. Gdy pojęłam, iż Trójca Święta jest złączona absolutną miłością, przestałam mieć problem z oddzielaniem Osób Bożych, hierarchizowaniem Ich. Bardzo ważne było dla mnie, że w tych rozmowach nie byłam przekreślana jako Świadek Jehowy. Porównywałam to z reakcjami, jakie w analogicznych sytuacjach przejawiają Świadkowie Jehowy i doszłam do wniosku, że miłość do ludzi słabych i grzesznych - przy wszystkich niedoskonałościach - jest tu, w Kościele katolickim. I to nie był wniosek etyczny, ja tego dobra doświadczałam na sobie. Delikatnie zachęcana byłam, aby zwyczajnie zajść do kościoła. Nie od razu, ale któregoś dnia poczułam taka potrzebę. Weszłam, uklękłam w kąciku i mówiłam Jezusowi o wszystkim, co się ze mną dzieje. Poczułam, jakbym przyszła do domu. Po raz pierwszy odczuwałam bliską obecność Boga i tak mocno doświadczyłam Jego miłości. To było niebywałe. Tak wiele wątpliwości się nagle rozjaśniło. Taka malutka i pokorna trwałam przed Nim, bo objawiła mi się Jego wielkość. Byłam szczęśliwa, przejęta odkryciem, jak bardzo w tych wszystkich doświadczeniach On mnie prowadził i nie przestawał kochać. Płakałam. Przyszły odpowiedzi na wszystkie moje poszukiwania i tęsknoty. Potem wszystko stało się proste. Msza św. i sakramenty stały się dla mnie dobrodziejstwem. I już nie jest to forma, ale osobowe spotkanie z Jezusem. Rozmawiał Roman Czepe opr. ab/ab
Zbory Boże Chrześcijan Dnia Siódmego. Dusza a Biblia, Piekło i potępienie, Prawdy Wiary, Zagadnienia międzywyznaniowe. Co po śmierci? Nauka o nieśmiertelnej duszy a Biblia. 20 styczeń, 2014. Oprócz przypowieści o bogaczu i Łazarzu, zwolennicy nauki o nieśmiertelności duszy znajdują w Biblii również inne teksty i stwierdzenia
i Świadkowie Jehowy to jedni z najbardziej tajemniczych wyznawców religijnych. Mijamy ich codziennie na ulicy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W Polsce jest ich ok. 120 tys., a na całym świecie ponad 8 milionów. Ich wierzenia, praktyki dla wielu Chrześcijan są niezrozumiałe. Kim są i jak działają świadkowie Jehowy? Na to pytanie odpowiedzą goście programu „Skandaliści” prowadzonego przez Agnieszkę Gozdyrę. Jej gośćmi będą Tomasz Smolarek, Maciej Trębacz i Agata Szudzik. Odpowiedzą na pytanie czy świadkowie Jehowy mogą kształcić się na wyższych uczelniach. Okazuje się, że wśród wyznawców tej religii niemile widziane jest studiowanie, choć wielu świadków decyduje się na studia. Konsekwencji jednak nie ponoszą sami studenci a np. ich rodzice, którzy w zborach pełnią ważniejsze funkcje. Transmisja programu „Skandaliści” dziś od w Polsat News. Radio Maryja (alternatywna pisownia – Radio MaRyja bądź Radio MaWRyja) – toruńska rozgłośnia katolicko-narodowa i sekta. Ośrodek Kościoła Toruńskokatolickiego i Rydzyka. Nadaje audycje dla emerytów, rencistów, schizofreników, wyborców PIS, ksenofobów oraz antysemitów. Popiera łowców TW i agentów SB, chociaż niektórych TW ADWENTYŚCI DNIA SIÓDMEGO interesujące zdarzenia: list od adwentysty: w86/9 21 pastor: yb10 113 podstawowe informacje: g90 18 twierdzenie, że Ellen White była natchniona: g87/10 8; g87/12 16 wierzenia: sabat: w10 13; yb01 237 sąd śledczy: w97 25-29 .
  • nci6kk53k1.pages.dev/236
  • nci6kk53k1.pages.dev/22
  • nci6kk53k1.pages.dev/114
  • nci6kk53k1.pages.dev/118
  • nci6kk53k1.pages.dev/177
  • nci6kk53k1.pages.dev/200
  • nci6kk53k1.pages.dev/135
  • nci6kk53k1.pages.dev/216
  • nci6kk53k1.pages.dev/291
  • adwentyści dnia siódmego a świadkowie jehowy